Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 15 sierpnia 2013

R. V - Prawda

    Zamknęłam oczy , mimo tego wiedziałam ,że już nie zasnę ponownie. Nie wiem co mną kierowało. Strach? Możliwe.. Jeszcze wczoraj chciałam zmierzyć się z tym koszmarem, a dzisiaj  boję się jak jakieś małe dziecko.
     Westchnęłam. Nerwowo bawiąc się kawałkiem bransoletki, będącej a moim nadgarstku, myślałam o dzisiejszym dniu. Byłam pewna ,że nawale. Jako jedyna wybuchnę płaczem i panicznie zacznę krzyczeć, aby oddali mi moje dzieciństwo. Tylko ja tak zrobię. Danielle i Kristian będą się bali. Mimo tego ,że to oni przeżyli większe piekło niż ja.
    Otworzyłam oczy w chwili gdy wspomnienia tamtego dnia zaczęły wracać. Nie chciałam tego pamiętać.
    Nie wiem o której się obudziłam i ile zajęło mi wstawanie i przygotowanie do wyjścia, jednak już o 12 zadzwonił dzwonek do drzwi. Nerwowo podrapałam się w skroń. Złapałam telefon i włożyłam go do kieszeni. Idąc w stronę wyjścia związałam moje włosy w kucyka. Będąc pewna ,że po drugiej stronie drzwi stoi Kristian albo Dan spokojnie otworzyłam drzwi, ale spokój opuścił mnie w tym momencie, gdy zobaczyłam kto jednak stoi przed wejściem.
-Cześć-mruknęłam.
- Słuchaj Danielle prosiła mnie ,żebym po ciebie wpadł, bo ona chciała coś jeszcze obgadać z Kristianem.
- Okej, gdzie mamy czekać?
- Tutaj.
     Między nami panowała nieciekawa cisza, którą po krótkim czasie przerwałam.
- Może chcesz gdzieś usiąść? - wskazałam na starą huśtawkę , koło domu. Chłopak tylko kiwnął głową i ruszyliśmy w jej stronę.
- Słuchaj..
-Luke, nie musisz nic mówić . Wiem, że mnie nie lubisz. Jeśli nie chcesz, to nie rozmawiaj ze mną na siłę.
- Co ukrywa przede mną Danielle?
-Słucham?
- Wiem, że wasza trójka coś ukrywa. Coś się stało te 5 lat temu i żadne z was nie chce ,żebym się tego dowiedział, prawda Julia?
- Dani wcale cię tu nie przysłała... - mruknęłam. Innego powodu nie było. 
- Co?
- Kazała ci iść pewnie gdzieś na miasto, albo zostać w domu, mam rację? -jasne,że miałam..
- To nie jest w tej chwili istotne...
- Wiedziałam. Słuchaj Luke, jeśli jedynym powodem, dla którego tu przyszedłeś jest by się czegoś ode mnie dowiedzieć, na temat tego, co się zdarzyło 5 lat temu, to się pomyliłeś. Byłeś w błędzie, skoro myślałeś ,że ci coś powiem. Jeżeli Daniell ci ufa, to wkrótce się o wszystkim dowiesz. Daj jej czas, a jak nie to po prostu odpuść.
- Dlaczego to jest taka tajemnica?
- Myślę ,że powinieneś już iść.
- Julia..
- Idź..
    Odpowiedzi nie usłyszałam. Nie było kolejnego nalegania. Wiedziałam tylko ,że wstał i odszedł. Tak jak chciałam. Zamknęłam oczy i poczułam łzy cisnące mi się do nich. Zaraz potem przedostały się przez powieki i spokojnie spływały po moim policzku.  Za często płaczę.. Wiedziałam ,że to jest ta chwila. Poczułam przypływ adrenaliny i odwagi. Byłam gotowa zmierzyć się z przeszłością.
    O 12.40 dostałam sms-a od Kristiana ,że będą u mnie o trzynastej. Ja już nie mogłam czekać. Szybko odpisałam mu " spotkamy się na miejscu " i wyłączyłam komórkę. Ostatni raz wypuściłam mocno powietrze z płuc i wstałam.
     Spod mojego domu, do lasu miałam niecałe 2 minuty drogi. Doskonale pamiętam pytanie zadane kiedyś przez panią Brokwood, podczas jednego z grilli, organizowanych przez moich rodziców. " Nie boicie się mieszkać tak blisko lasu? " Wtedy wydawało się to absurdalne. Co złego może się stać ludziom, mieszkającym nieopodal lasu? Śmialiśmy się, żartując o atakach wielkiego wilka, albo starej czarownicy. Teraz, ciarki mnie przechodzą, jak tylko tak o tym pomyślę.
    Na miejsce dotarłam szybko. Nim się obejrzałam stałam przez wielkim wejściem do tego lasu. Nie obejrzałam się za siebie, tylko po prostu postawiłam pierwszy krok do przodu. Zdawało mi się ,że mam zatkane uszy. Cała natura, śpiew ptaków, zmieszało się z szumem. Słyszałam tylko pusty szum. Zrobiło się duszno. Im bliżej byłam celu, tym atmosfera się pogarszała. Mogłam przysiąc ,że słychać było stłumione wołanie mojego imienia, ale nie zwracałam na nie uwagi . Powtarzałam sobie ,że to tylko wytwór mojej wyobraźni.
    W końcu dotarłam. I głuchość w moich uszach ustała. Znowu słyszałam śpiew ptaków i odgłosy małych mieszkańców lasu. A potem poczułam jak ktoś mnie łapie. Spokojnie stojąc, odwróciłam głowę do tyłu, tym samym napotykając się na jej spojrzenie. Wypuściłam cicho powietrze.
- Jak się czujesz ? - zapytała szeptem, prawie niesłyszalnym.
-Ja..
- Nie byłam tu od 5 lat.
- Tak.. rodzice zabronili nam tu przychodzić.
      Wiedziałam ,że bardzo to przeżywała. Nie byłam pewna co dokładnie zrobić, więc delikatnie złapałam ją za rękę. Danielle tylko posłała mi wdzięczne spojrzenie. Nie wiem ile stałyśmy tak, gapiąc się w to miejsce. Nagle nerwowo zaczęłam obracać głową.
- Dani.. Gdzie jest Kristian? -dziewczyna także zaczęła się rozglądać.
- Myślałam ,że szedł za mną.. Wołaliśmy cię.
- Uciekł.
- W końcu to on..
- Cii.. Pamiętasz jak opowiadał, jak się tu wtedy znalazł?
- Nie, nie opowiadał.
- Właśnie! Powiedział ,że nie pamięta.
- A co jeśli..
- Pamięta. - wyszeptała dziewczyna i biegiem ruszyłyśmy drogą powrotną.
   Szybko otworzyłyśmy drzwi frontowe, wtargnęłyśmy do domu chłopaka. Siedział w fotelu, w salonie.
- Krystian..- zaczęłam. Chłopak obrócił głowę w naszą stronę.
- Powiedz nam wszystko. Tym razem prawdę- dokończyła stanowczo Dani.


_~_

Hej ;)
Co o tym sądzicie? Jaką tajemnicę ukrywa ta trójka?
Kisses, -K

czwartek, 8 sierpnia 2013

R. IV - Konfrontacja

   Co do Danielle, to mogłam się spodziewać tego ,że przyjedzie. Po naszym wcześniejszym spotkaniu też sobie przypomniała o tym miejscu. Jednak nigdy w życiu bym pomyślała, że przyjedzie z Luke'iem. Muszę przyznać ,że zaskoczyła mnie. Zawsze to robiła.

- Myślisz ,że jesteś taka fajna?
    Zabolało. Nigdy nie byłam jakoś specjalnie popularna i nie wyróżniałam się jako dusza towarzystwa. Zawsze jednak nie uważałam ,że fajność jakoś się liczy.
     Danielle znowu mi dokuczała. Robiła to od czasu, kiedy tego pamiętnego dnia Karla mnie zaatakowała, a ciocia Caroline wygarnęła babci Dan i Jonnie'go.
Moja mama powtarzała mi ,że dziewczynka jest zazdrosna, a ja, jako bardzo ciekawa ośmiolatka codziennie przed snem zastanawiałam się o co Dani jest zazdrosna. O ciocię Caroline? O to ,że zwróciłam na siebie uwagę? Nie weszłam w końcu na ten słup specjalnie.
   Zamknęłam zmęczone powieki. Tego dnia, jak na złość źle spałam.
- Odczep się pusta blondyno! - odkrzyknęłam jej, a mi aż się zrobiło ciepło z dumy. Ja, Julia Walker tak wymownie jej odpyskowałam. Blondynka tylko wystawiła mi język i uciekła do domu jej babci. Ja odwróciłam się i podeszłam bliżej garażu,w którym siedział Kristian i jego ojciec.
- Co tam młoda?
- Nic, Danielle znowu mi dokucza.
- Mam nadzieje ,że nie bierzesz tego do siebie? - zapytał ponownie Joseph
- Coś ty wujek - zaśmiałam się i podeszłam do stolika z narzędziami. Podniosłam średni klucz i zaczęłam mu się przyglądać. - Wujeeek? - przeciągnęłam, a gdy nie usłyszałam odpowiedzi ponownie się odezwałam - Dlaczego nie poprosisz mojego taty ,żeby ci naprawił to auto? Przecież jest mechanikiem.
- Ponieważ.. Jak się jest facetem, to trzeba robić męskie rzeczy ,żeby zaimponować swojej kobiecie.
- Twoja kobieta to ciocia Caroline ?
- Tak.
- A kim jest kobieta Kristiana ?
- Nie mam żadnej głupiej kobiety i nie będę miał. Nigdy! - krzyknął zdenerwowany chłopiec.
- Nie pytałam ciebie Kristian. - opowiedziałam, a chłopczyk zrobił się jeszcze bardziej czerwony, ale zamilkł. Wygrałam.

    Kilka godzin później wracając do domu znalazłam kosmyk włosów lalki. Nieco dalej leżała silikonowa rączka, potem noga i im dalej szłam oraz im bliżej byłam domu, tym więcej było części lalki. Przy samej bramie leżała głowa Penny. Mojej ulubionej lalki. Łzy napłynęły mi do oczu. Chciałam pójść do mamy i powiadomić ją o śmierci mojej laleczki. Jednak gdy byłam przed domem, na huśtawce obok niego siedziała mała dziewczynka. W ręku trzymała prawdopodobnie swoją lalkę.
- Czego tu chcesz Danielle? - zapytałam jednocześnie zła, ale też zmęczona. Dziewczynka wstała i podała mi lalkę z brązowymi włosami i zielonymi oczami.
- Przepraszam ,że zabiłam ci zabawkę. -zaśmiałam się.
- Mama ci kazała oddać twoją lalkę, za moją ?
- Nie sama tak postanowiłam.
- Jak tu weszłaś? Mamy bramę na zamek..
- Twoja mama mnie wpuściła. Jest miła.
- Wiem to - warknęłam. - Jak ona się nazywa?
- Tori.
- Tori będzie się dobrze u mnie żyło.
- Chcesz być moją koleżanką?
- Aha, czyli musiałaś najpierw mnie poobrażać, a potem poćwiartować moją laleczkę, żeby zrozumieć, że mnie lubisz ?
- Nooo -nie wiem co we mnie wstąpiło, ale chciałam mieć koleżankę.
- Zgoda. Będę twoją koleżanką.
- To fajnie.


~

- Więc.. Co tam u was słychać dziewczyny? - zapytał wesoło Kristian. Jakby zupełnie zapomniał o tym co zdarzyło się kilka lat temu.
- Na pewno nie jest kłopotem ,że Luke tu jest? - zapytała Dani patrząc to na mnie, to na Kristiana.
- Pewnie ,że nie! - odpowiedział jej chłopak. Ja nic nie powiedziałam. Obojętne mi było czy tu jest czy nie. Nie przyjechałam tu po to, żeby zajmować się takimi sprawami.
- Julia, kiedy tu ostatnio byłaś? - zapytał. Jakby nie znał odpowiedzi. Irytował mnie tym swoim udawaniem ,że nic się nie stało.
- Emm.. miałeś zasłony w kubusia puchatka.
- Hahaha wow.
- Aham.. - potem już nic nie mówiłam. Starałam się tylko słuchać rozmowy Krystiana i Dani. Nie chciałam jeszcze wracać do rzeczywistości.
     O dziesiątej pożegnałam się z dawnymi przyjaciółmi i wyszłam. Do domu miałam niedaleko, więc nim się obejrzałam, byłam już w połowie drogi. Przeszłam obok domu znajomych mojej mamy, którzy nigdy się tu nie wprowadzili. Dom nie był nawet wykończony w środku. Właściciele postanowili nie dokańczać budowy. "Z niewiadomych przyczyn", jak twierdził mój ojciec. Jednak tak czy inaczej, każdy na ulicy wiedział dlaczego.
    Za to budynek był świetnym miejscem dla pijaków z sąsiedztwa. I dzisiaj ktoś siedział na progu. Próbowałam mu się przyjrzeć, ale nic z tego. Było za ciemno. Przeszłam więc obok niego, jakbym nigdy tego człowieka nie zauważyła.
- Dlaczego nagle ty i Danielle tu przyjechałyście? - krzyknął ktoś z tyłu. Odwróciłam się i wróciłam pod dom. Było ciemno, ale z niewielką trudnością odgadłam ,że mówił do mnie pan Luke Hemmings. Widziałam ciekawość w jego oczach. I wszystko stało się jasne. Nie powiedziała mu.
- Ponieważ.. Mieszkałyśmy tu. Ja kilka domów stąd, Kristian tam gdzie teraz, a Dani naprzeciwko. Spotkałyśmy się i chyba nam obu przypomniało się dzieciństwo - wyjaśniłam spokojnie, mimo tego ,że moje serce miało zaraz eksplodować.
- Aha..
- Czemu nie siedzisz z nimi?
- Daje Dani trochę czasu, żeby mogła się przywitać z przyjacielem.
- Oh, jakiś ty dobry - szepnęłam do siebie
- Co?
- Nie nic. Wiesz, muszę już wracać do domu. Dobranoc Luke.
- Cześć.
    Do domu wróciłam szybko. Byłam zaskoczona? Zdezorientowana? Ciekawiło mnie dlaczego Danielle nie powiedziała niczego Luke'owi. Postanowiłam jednak nie zajmować się nie swoimi sprawami.
    Gdy weszłam do mojego pokoju zabiło mi mocniej serce. Byłam już dzisiaj w tym pomieszczeniu, ale nie zdążyłam mu się przyjrzeć. Wcześniej kierował mną impuls. Musiałam się zobaczyć z Kristianem. Teraz byłam spokojna. Dokładnie zilustrowałam każdą ścianę. Wszystko zostało na swoim miejscu. Po przeprowadzce , rodzice zostawili wszystkie meble na swoim miejscu, żeby nic nie przypominało małej, beztroskiej Julii, o tym, jak oni twierdzili okrutnym miasteczku.
    Kto by pomyślał, że rodzic może tyle zrobić dla swojego dziecka. Nigdy nie rozumiałam takich ludzi. Nadal nie rozumiem. Kiedy rodzi się dziecko, rośnie, dorasta.. Każde z nich kocha je bardziej od swojego ukochanego. I zrobili by wszystko ,żeby ocalić swoje dziecko. Nie widziałam w tym sensu.
    Kiedyś każdy mówił mi, że jak będę dorosła, będę miała wspaniałą rodzinę. Wielu ludzi, już gdy miałam nieszczęsne dziesięć lat, układali sobie w głowie scenariusze jak widzą mnie z idealnym mężem i gromadką dzieci. Czasy się zmieniły. Nie marzę o idealnym ślubie, ani o wrzeszczących dzieciakach. To nie tak ,że ich nie lubię. Kocham je, ale nigdy mi się nie marzyło takie życie. Moim marzeniem od kiedy pamiętam, było podbijanie świata. Robienie wielkiej kariery. To chciałam robić w życiu. Nie wyjść za mąż po dwudziestce. A urodzenie dziecka, zawsze kojarzyło mi się z końcem wszystkiego. Beztroskiej młodości i wolności. Tak jak to zawsze wyglądało w filmach romantycznych. Trudno to pojąć, ale dla mnie rodzina i dzieci równały się z końcem kariery. Nikt nie mógł mi wybić tej myśli z głowy, byłam po prostu za uparta.
      Rozumiałam jednak, ile poświęcili dla mnie rodzice. Nic mi nie miało przypominać o tym miejscu. Nikt i nic. Miałam zapomnieć i nie wspominać ani tamtego dnia, ani wszystkich innych związanych z tym miejscem wydarzeń. A tu nagle znalazłam się w starym pokoju. Wspominając. Cicho westchnęłam i spojrzałam przez okno. Ciągle było doskonale widać ten las. Tamto miejsce. 
    Serce zabiło mi mocniej , a oddech stał się nie równy. Odwróciłam wzork od okna. Szybkim ruchem zaciągnęłam na okno ciemne zasłony i cały obraz znikł.
To było nieuniknione. Wiedziałam ,że jutro tam pójdziemy. I wszystko znowu wróci. A mój sen, nie będzie tylko snem. Stanie się od nowa wspomnieniem.

_~_
Ciekawi co dalej ? 
 Do następnego , całuski - K