Łączna liczba wyświetleń

sobota, 7 września 2013

R. VI - Niezręczne sytuacje

     Zamknęłam powoli laptopa, próbując nie wybuchnąć. Czy oni musieli być wszędzie i wszystko widzieć? Jak tak można.. Każdy człowiek powinien mieć swoją przestrzeń prywatną. Niektórzy tego nie rozumieją...
      Złapałam się za głowę , próbując się uspokoić. Nerwy w żaden sposób mi nie pomagały. Nie mogłam się denerwować... Jednak jak miałam się nie wkurzać, kiedy w internecie aż huczało od plotek na temat mnie?

  " Słynna para , Luke Hemmings i Danielle Brokwood wyjechali odpocząć do małego miasteczka Black Falls. Widziano ich z tajemniczą znajomą "

" Znamy tożsamość przyjaciółki Danielle i Luke'a. To Julia Walker "

" Luke Hemmings widziany z Julią Walker, przechadzających się po rynku Black Falls. Gdzie była Danielle? "

" Czy Luke'a i Julię łączy tylko przyjaźń? Co na to dziewczyna słynnego piosenkarza z 5Sos? "

     Nie miałam siły czytać innych. Każdy wiedział kim jestem. Wszędzie były moje zdjęcia. Podejrzewali mnie o romans z Luke'iem... Co prawda spotkałam go, gdy byłam na mieście. Ponownie próbował czegoś się ode mnie dowiedzieć, ale ja nie miałam zamiaru niczego mu wyjawiać. Zresztą, skoro naprawdę chciał się dowiedzieć o co chodzi, czemu po prostu nie popytał sąsiadów? Oni wiedzieli wszystko. Wszyscy wiedzieli co się wtedy stało. Dlaczego po prostu nie ułatwił sobie roboty. Do czego potrzebna byłam mu ja? Do tego wszystkiego bardzo dobijały mnie te wszystkie komentarze na mój temat. Od powrotu do domu naprawdę zmieniłam swój stosunek do Luke'a. Nie chciałam już go poznawać. Ani mi się śniło być jego przyjaciółką. Nie chciałam nawet być koleżanką. Dawnej mnie intrygował, ale najwyraźniej był to przejaw fascynacji, gdyż tylko on nie robił ze mnie kaleki. Wszystko się zmieniło po powrocie z Black Falls. Zależało mu tylko na wyciągnięciu ze mnie informacji. Typowe zachowanie, dla typowego, bogatego dzieciaka...
- Nock Nock! - do pokoju wszedł uśmiechnięty tata, tym samym przerywając mój wewnętrzny monolog. Wystarczyło ,że na mnie spojrzał i uśmiech zszedł mu z twarzy. Teraz wyglądał na zmartwionego. - Kochanie wszystko w porządku?
- Tak tato. Po prostu..
- Wiem. Adrenalina jeszcze nie opadła po powrocie. Ale nie martw się. Wszystko już wkrótce wróci do normy.
- Marne pocieszenie - mruknęłam. Martin jedynie się zaśmiał, po czym pocałował mnie w czoło i usiadł obok.
- Pomyślałem sobie, że może chciałabyś pójść gdzieś ze mną? Dawno nie spędzaliśmy ze sobą czasu.. Chętnie poszedłbym do kina, a potem na jakąś pizzę. Ja stawiam.
- Pewnie. - odparłam -Dzisiaj kończę pracę o 3 PM to mógłbyś po mnie przyjechać pod studio.
- To mamy randkę -zażartował sobie Martin, a potem jak gdyby nigdy nic wyszedł z mojego pokoju. Rany.. Miał rację. Już dawno nie spędzałam z nim typowo córko-ojcowskiego czasu. Bardzo się cieszyłam z tego ,że zaproponował mi wyjście. Oprócz pracy, cmentarza i domu nie bywałam nigdzie. Myślę ,że to może dobrze na mnie wpłynąć... Jestem ciekawa tylko, czy uda nam się jakoś wymknąć tak ,żeby wścibskie oczy nas nie zobaczyły.. Mam na myśli to ,że od kiedy wróciliśmy do domu w całej okolicy kręcili się dziennikarze i fotoreporterzy , którzy tylko czekali aż wyjdę z domu, by zadać mi kompromitujące pytania i zrobić jak najwięcej zdjęć.
     Normalnie to bym przesiedziała przez ten czas w domu, ale był wtorek. Czekał mnie kolejny dzień pracy. Dzisiaj Ed miał mi podać nowy grafik, więc będę pracować więcej razy w tygodniu. Nie powiem, że było mi to w tym momencie na rękę ,jednak kto by się nie cieszył z awansu?
   Bałam się wyjść z domu. Po części mój lęk obejmował te wszystkie pytania i zdjęcia. Z drugiej strony lękałam się własnej głowy. Przecież mój przyjaciel mógł w każdej chwili wybuchnąć i to był by dla mnie koniec. A nie chciałabym ,żeby to się stało na oczach kilkudziesięciu dziennikarzy. Nie współczuli by ani mi, ani ojcu. Mieliby po prostu kolejny news do gazety..
     Równo o 9 postanowiłam wyjść z domu. Byłam silna i nie miałam zamiaru dać się skompromitować. Nacisnęłam powoli na klamkę i niepewnie wyszłam z mieszkania. Na początku oślepiło mnie światło z lamp, ale po schyleniu głowy miałam lepszy zasięg wzrokowy. Ominęłam spora grupkę reporterów i ruszyłam ulicą w stronę miasta.
   Już zaczynałam myśleć ,że będę miała farta, kiedy usłyszałam masywne odgłosy kroków. Gonili mnie. Zaczęłam biec szybciej, a oni nadal biegli za mną. Cholera nie mogłam biec! W końcu ustali. Z czystej ciekawości odwróciłam się i zobaczyłam, jak ktoś w czarnym Citroenie taranuje sobie przejazd. W końcu dojechał do mnie i się zatrzymał. Przyciemniana szyba osunęła się w dół , a ja ujrzałam uśmiechniętego Ashton'a za kierownicą.
- Zamawiał ktoś podwózkę? -spytał. Trudno było określić mój nastrój w tamtej chwili. Szok zmieszany z zakłopotaniem i szczęściem.
- Skarbie, jeśli teraz nie wejdziesz, to nie wejdziesz już w ogóle. -mruknął cały czas patrząc się w tylne lusterka. Nerwowo przyciskał pedał gazu ,powodując silny warkot silnika. No przecież! Dziennikarze.. Wzięłam głęboki oddech i szybko wsiadłam na miejsce pasażera. Ashton nacisnął pedał gazu i po kilku sekundach znajdowaliśmy się daleko od natrętów.
- Dziękuję - mruknęłam.
- Nie ma sprawy bella - odpowiedział. - To.. gdzie jedziemy?
- Do studia.
- O której zaczynasz pracę?
- 10.30
- Kochanie, jest dopiero kilka minut po dziewiątej. Studio jest jeszcze zamknięte.
- Zwykle jestem na miejscu o dziesiątej i idę jeszcze na kawę, ale..
- Skoro nie masz co robić przez godzinę, to pozwól ,że zabiorę cię na śniadanie w pewne mejsce zgoda?
- To ty tu prowadzisz, więc jak chcesz - zaśmiałam się. Potarłam spocone ręce o moje czarne spodnie i westchnęłam.
- Ale aferę zrobili co? - zagadał Ashton.
- Tak... Czytałam tylko parę tych plotek i się załamałam. Przecież większość to nie prawda.
- Taki jest show biznes mała.
- Właściwie.. skąd wiedziałeś, że właśnie wtedy będę potrzebowała pomocy?
- Nie wiedziałem. Michael powiedział mi ,że pod twoim domem kręci się więcej reporterów, niż pod moim. Chciałem to sprawdzić - mruknął - Przypadkiem było ,że się na ciebie natknąłem.
- Zazdrosny? -zażartowałam.
- O nich? Przecież to moi przyjaciele! A ty mi ich zabierasz! - oburzył się teatralnie, po czym oboje  zaczęliśmy się śmiać.
     Jechaliśmy jeszcze kilka minut, a potem samochód się zatrzymał.
- Dlaczego się zatrzymałeś? - spytałam. Na pewno nie byliśmy blisko żadnej knajpki ze śniadaniami..
- To jest nasze wspólne mieszkanie. Poczekasz tu na mnie dobrze? Zapomniałem, że obiecałem Michaelowi odebrać go ze sklepu. W domu powinien być Calum. Nie obrazisz się jeśli cię na chwilę zostawię? - pokręciłam przecząco głową. Chłopak posłał mi przyjazny uśmiech. Otworzyłam już drzwi od auta, gdy postanowiłam coś jeszcze powiedzieć.
- Ashton? - mruknęłam, a on spojrzał na mnie. -Dziękuję.
- Drobiazg. - odpowiedział i mnie uścisnął. Przytulenie Ashton'a było czymś przyjemnym. Dało mi dużo otuchy. Miło było mieć chociaż jednego przyjaciela w tym gównie, w którym teraz tkwiłam.
- Czy Luke.. no wiesz.. Danielle... też się tym jakoś przejęli? - spytałam, gdy już wyszłam z jego objęć.
- Hemmo jest wściekły, a Dani stara się zachowywać spokój. - aha. Zapanowała cisza. W końcu ponownie otworzyłam drzwi i tym razem wysiadłam z samochodu. - Nie krępuj się. Wejdź sobie do środka. Ja niedługo wrócę. - oświadczył. Odjeżdżając pomachał mi , na co zaśmiałam się. Był taki kochany. Nagle jednak uderzyła mnie fala gorąca. Mam poczekać w ich domu... Nie miałam odwagi powiedzieć nie. Byłoby to niegrzeczne z mojej strony, ale nie miałam najmniejszej ochoty tu wchodzić. Do miejsca, gdzie prawdopodobnie był też Luke i być może Danielle. Jak ja się miałam zachować?
     Weszłam do domu powoli. Szłam przez korytarz oglądając każdy obraz na ścianie. Każdy był taki piękny. Jakby był malowany przez kogoś z wielką pasją. Zazdrościłam takim ludziom. Ja nigdy nie umiałam dokończyć czegoś, co zaczęłam..  Kiedy w  końcu dotarłam do jadalni, zastałam tam siedzącego sobie spokojnie Caluma. Bez koszulki. Wstał, gdy tylko mnie zauważył. Ja zaś zauważyłam coś innego... Chłopak bez skrępowania podszedł do mnie i się przytulił. Czułam jak krew napływa do mojej twarzy.. Musiałam mu to jakoś wyznać.
- Cal?
- Tak?
- Jesteś nagi - mruknęłam na co chłopak odskoczył ode mnie jak szalony . Spojrzał na mnie jak na wariatkę, zaśmiał się, jakby mi nie wierzył, a potem zrobił się cały czerwony i uciekł z jadalni. To było nieco dziwne.. Zaczęłam się zastanawiać co ze sobą zrobić. Potarłam desperacko ramię. Wtedy weszła Danielle.
- O hej Julia, co ty tutaj robisz?
    Przysięgam ,że już miałam wyraźną odpowiedź w głowię , nie składającą się tylko z "eee" i "uum" , lecz nie było mi dane jeszcze jej udzielić.
- Właśnie, co ty tu robisz? - usłyszałam głos pełen obojętności zza pleców, który mógł należeć tylko do jednej osoby. Brawo Julia, znowu jesteś na przegranej pozycji...

--------

Rozdział nudnawy, zauważyliście chyba ,że akcja przeniosła się już z BF , z powrotem do Sydney, ale nie zapominajcie o Black Falls, bo jeszcze się pojawi ;*  xoxo - K